Jeżeli nie pasujesz do świata wokół, to znaczy, że masz za zadanie stworzyć świat oparty o nowe zasady, świat pokazujący to, co powszechnie nieznane. Możesz być nieszczęśliwy całe życie lub odpowiedzieć na to wyzwanie.
Poznajcie szamana z RPA, do którego zaprowadził mnie łańcuszek magicznych spotkań, poleceń dobrych ludzi i szczęśliwych zbiegów okoliczności.
Chris Ntombemhlope Reid został szamanem ponad 25 lat temu, obecnie żyje w małej wiosce daleko w górach, chodzi boso, zbiera zioła i drewno, żyje wśród społeczności plemienia Mpondo oraz swoich uczniów. Jest biały, co trawionej przez apartheid Afryce Południowej jest ewenementem. Chris nigdy nie chciał zostać szamanem, nazywa to chorobą, której nie da się wyleczyć. Uważa, że w nowoczesnym społeczeństwie jest dużo ludzi, którzy też powinni zostać szamanami, aby przestać cierpieć i wyleczyć swoją duszę, wyleczyć swoje wewnętrzne cierpienie i przemienić to w dobro. Jest to droga niezwykle samotna, droga w byciu innym, niezaakceptowanym, nierozumianym.
Tacy są szamani, żyją na marginesie społeczeństwa, żyją nie dla siebie, tylko dla innych – daleko, ale dostępni, by móc ich znaleźć w razie potrzeby. Bycie szamanem i zaakceptowanie tego daru nie jest takie wesołe jak mogłoby się to wydawać. Bycie szamanem, to rezygnacja z siebie i przekierowanie swojej uwagi w stu procentach na innych, na pomaganie im. Tak zrobił Chris, poświecił wszystko, co miał i zyskał wszystko, o czym wcześniej nie miał pojęcia. Pokazał mi, że tylko idąc w coś na całego możemy w pełni przyjąć płynące z tego nauki lub prezenty od losu. Przypomniał mi, że w pasji, ścieżce życiowej czy miłości nie da się iść tylko trochę, do połowy, nie da się macać rzeczywistości, badać jej zachowawczo. Można skoczyć w przepaść i wierzyć, że się będzie latać. Skąd taka wiara? Dlaczego? Po co? To chyba najbardziej zagadkowe z pytań i w tym wypadku najbardziej niepotrzebne.