Siedziałam na pustych skrzynkach po piwie w miasteczku El Carmen położonym tuż po przekroczeniu granicy z Meksykiem. Miałam bardzo naburmuszoną minę i chciałam, aby nikt do mnie nie podchodził, nikt mnie już więcej nie zaczepiał ani nie odzywał się nawet słowem. Wszystko przez to, co stało się chwilę wcześniej.