DLACZEGO CHCĘ SIĘ DZIELIĆ SKARBAMI, KTÓRE UZBIERAŁAM PRZEZ PONAD 10 LAT???
Czyli o dżinach z szuflady i podróży w bezruchu
Przez ostatnich dziesięć lat nałogowo zbierałam historie. Kolekcjonowałam głosy ludzi, zwykłych – niezwykłych, autentycznych, prawdziwych, ludzi magicznych, z pasją, ze światłem w oczach, z misją, wizją, wariatów, wykolejeńców, dziwaków, szamanów, magów, hipisów, milionerów, biedaków i krętaczy. Ci napotykani ludzie to moje skarby pozamykane teraz w szkatułkach twardych dysków, szuflad i półek pękających od zakurzonych notatników z dalekich podróży. Chowałam je skrupulatnie, zalegały samotnie zapomniane, wzbogacając tylko blednące wspomnienia.
I być może moje obsesyjne zbieranie historii toczyłoby się tak dalej, gdyby nie jeden monsumowy dzień w Indiach, kiedy padał gęsty deszcz, a ja patrzyłam w sufit. Zrozumiałam, że wcale nie ma we mnie chęci jechać przed siebie – byle dalej i byle więcej. Zrozumiałam, że moje podróże nie mają nic wspólnego z ruchem. Dotarło do mnie, że przez dziesięć lat jeżdżenia w dalekie egzotyczne miejsca nie chodziło wcale o te miejsca, lecz tylko i wyłącznie o to uparte, nałogowe zbieranie historii ludzi. Byli oni dla mnie oknem na inne światy, niepojęte, niezjednane, światy zaklęć, magii, innych wymiarów i kultur, byli i nadal są mądrością zebraną i otuloną w te ich historie, które są wehikułem czasu, alchemią ludzkich pragnień, sekretów i duchowych dróg. Dla mnie podróżować oznacza zaglądać w duszę drugiego człowieka, grzebać w niej, smakować ją i dzielić się przeżywaniem.
Zrozumiałam też wtedy, że mogłabym nawet nigdzie nie jeździć, nigdzie się nie ruszać, nigdzie nie błądzić, nie głodować, nie prażyć się na słońcu na środku Amazonki lub w gwatemalskim więzieniu. Nie o to chodzi.
Szuflady pękają, dyski nie mieszczą już więcej i przegrzewają się od temperatury, te historie mają jedną i tę samą drogę – podróż wgłąb siebie, podróż do świata, w którym nie ma nazw geograficznych, nie ma dróg, nie ma przetartych szlaków, są tylko znaki zapytania i drogowskazy ulepione z emocji oraz z chęci, by odkryć coś więcej, dalej, głębiej. Tam zaprowadziły mnie historie ludzi, którymi chcę się z Wami dzielić.
Tym jest dla mnie VeroEtnika, prawdziwa etniczność – łączenie korzeni tego co prastare z tym, co najbardziej ludzkie i najgłębiej w nas. Tam chcę Was zabrać, takimi ścieżkami będziemy chodzić i o tym będzie ten blog.
Howgh! Zapraszam w drogę!