Im więcej podróżuję, tym mniej wiem…
Czy trzeba wyjeżdżać w najdalsze rejony świata, żeby odbyć niezwykłe podróże?
Jak postrzegany jest czas w innych kulturach?
Czego możemy nauczyć się słuchając samych siebie?
Mnóstwo świetnych pytań i ciekawych odpowiedzi, czyli Agnieszka Osmólska-Ilczuk i Weronika Mliczewska w rozmowie dla Radio Podlasie.
Zachęcamy do posłuchania. Rozmowa dostępna jest już w Archiwum Dźwięków KRP pod linkiem:
Zapraszam Was do serca rytuału przejścia wśród plemienia Xhosa w RPA. Będziemy w nim przekraczać granice płci, bo jak kobieta może filmować tak bardzo męski temat…? Jak może w ogóle być do tego dopuszczona. Do tego jeszcze biała kobieta w kraju, gdzie napięcia rasowe teoretycznie są tak silne. A jednak, nie wszędzie.
Film nie propaguje samego rytuału obrzezania, nie ocenia, nie mówi co jest dobre, a co złe. Zwraca jednak uwagę na jedność. Na jedność w przechodzeniu przez ważne momenty w życiu, na odwagę w nazywaniu ich i klarowność w tym, co one oznaczają dla jednostki i wspólnoty ludzi dookoła. Jak się nie zagubić, jak czerpać z mądrości starszych pokoleń, dokąd zmierzać i wedle jakich zasad. Xhosa to wiedzą dzięki temu, że mają swój rytuał. Zapraszam do oglądania filmu!
,,Poprzez moje działania w Ugandzie, poprzez także elementy takie jak krótkie dokumenty, które tam realizowałam, chciałam pokazać inną twarz Afryki, takiej Afryki, która tam bierze sprawy swoje ręce, takiej Afryki silnej, niezależnej, takiej Afryki, która potrafi sama sobie pomóc. I to jest dla mnie przede wszystkim w tym podejściu doktryna, które propaguje, jeżeli chodzi o pomaganie innym – to jest pozbycie się takiego naszego poczucia misjonarstwa i zmieniania świata” Read More…
Czym jest ESENCJA? Jak daleko można jej szukać? Jak blisko? I przede wszystkim JAK? Na te pytania próbowałam odpowiedzieć podczas wystąpienia podczas Festiwalu Wachlarz. Zabrałam Was w kosmos dzięki dość alternatywnym wehikułom przestrzeni i czasu. W DROGĘ!
Przekraczanie granic w Papui można przypłacić życiem. Jedna góra za daleko, kilka kroków poza swoje terytorium. I już po Tobie. Co więcej, członkowie sąsiadującego plemienia mają prawo Cię zabić. Jeżeli wkroczysz na ich ziemię bez pozwolenia mogą zrobić z Tobą, co tylko chcą. Prawo przywiązania do ziemi obowiązuje ponad jakiekolwiek inne zasady. Ziemia dla ludów rdzennych jest święta. Daje życie, wytycza rytm i jest jedynym punktem odniesienia względem przeszłości. Ziemia oprócz obietnicy plonów, czyli zapewnienia dostatniej przyszłości jest też miejscem istnienia przodków. Kiedy plemiona w Afryce muszą opuścić swoją ziemię, zabierają ze sobą szczątki swoich przodków. Jednak przeprowadzka dla nieboszczyków przynosi hańbę i złą passę. To jedna z kolejnych przyczyn, dlaczego przywiązanie do ziemi jest czymś poza ramami racjonalnego myślenia, poza tradycjami, jest częścią niezrozumiałej dumy, którą nosi się wraz z ostatnimi namiastkami tradycji głęboko pod grubą skórą, w którą obrastają ostatnie pokolenia plemion na naszej planecie.
Jeszcze trzydzieści lat temu członkowie plemienia Yali jedli ludzi. Tych, którzy żyją za jedną górą. Nie różnią się niczym prócz językiem, ale jako ludzie mają te same potrzeby, za które gotowi są oddać życie. Tak samo jak plemiona kanibali Asmatów, czy Korowajów, Yali walczą o kobiety i świnie. I jedne i drugie można bezkarnie porwać i przywłaszczyć, trzeba jednak wygrać potyczkę plemienną i zjeść zakładników. Przegrani najpierw zaciągani są do sulimo, czyli dziedzińca wioski, gdzie kobiety skaczą po straceńcu i masakrują jego ciało. Potem mężczyźni przyprawiają je do spożycia. Następnie dorośli mężczyźni udają się do kobiety karmiącej piersią i wysysają jej mleko. ,,Tu się urodziłeś i tu zostaniesz”, skandowali jednogłośnie. Taki rodzaj utrwalania przynależności nie sprzyja archetypowi odkrywcy, podróżnika, eksplorera. Kim zatem jesteśmy my, osoby, które wyruszają poza swoje miejsce urodzenia? Dlaczego zaczęliśmy to robić?
CZYM JEST PRZEMIESZCZANIE SIĘ?
W Papui, ale także wśród plemion Amazonii, które odwiedzałam, osobami, które się przemieszczają są straceńcy. Zagubione dusze, które straciły cel, straciły korzenie, nie widzą po co idą do przodu i nie potrafią się cofnąć. W strukturze plemiennej jedyny czas na życie poza społecznością są rytuały przejścia. Jest to czas, który zakłada chaos, nieporządek. Rolę tego etapu podkreślali filozofowie jońscy, twierdząc, że właśnie tylko dzięki nieporządkowi może zaistnieć ład. Taka też jest rola rytałów przejścia. Gorzej jednak, jeżeli w tych rytuałach ugrzęźnie się na lata.
Na przykład w Kenii spotkałam Masaja, nazywał się Le Dama i żył w górach Parku Hell’s Gate. Co jakiś czas przemieszczał się, nie znalazł swojego miejsca. Nie było w tym romantycznego mitu podróżnika, który jest ciekawy świata i ciągle gna go w świat, aby więcej zrozumieć. Le Dama po prostu nawalił. Stchórzył, nie miał odwagi stać się mężczyzną według Masajów, czyli nie miał odwali przyjąć wolności, która połączona jest z odpowiedzialnością. Ten jeden bagaż więcej, ta jedna cegiełka dorzucona do słowa ,,wolność” obciąża je tak bardzo, że La Dama na całe lata został chłopcem, pomimo prawie trzydziestu lat. I chociaż Le Dama jest wolny i może przemieszczać się ,,bez celu”, tak jak większość z nas, europejskich podróżników, to jednak to przemieszczanie się Le Damy sprawia, że chłopak cały czas stoi w miejscu, nie może ruszyć do przodu, bo nie dostał na to społecznego przyzwolenia. W efekcie został w czasie pomiędzy, w chaosie, z którego nie wyłonił się ład. Ta przestrzeń nie ma celu ani kierunku. Tak właśnie widzą nas, przybyszy z zewnątrz członkowie plemion. Jest to pierwsza przyczyna, by nazwać na gringo, muzungu lub jakkolwiek inaczej, co wskazuje, że mamy dużo pieniędzy i najwidoczniej dużo czasu. W ich oczach nie mamy jednak czegoś najważniejszego, nie mamy jasnej przyczyny ,,po co?” wybieramy się w drogę.
JAKIE JEST TWOJE PO CO?
W kulturach rdzennych jest jedna niezrozumiała dla nas rzecz, która sprawia, że mit romantyczny o Indianach wymyka się czarno-białym osądom. Jest to pragmatyzm wpisany absolutnie we wszystkie działania, zarówno duchowe, jak i kulturowe, a także te, które pozwalają zwyczajnie przetrwać. Pragmatyzm jest świętym gralem, który pozwolił ludom rdzennym uchować się przed naszym, europocentrycznym sposobem myślenia. To trochę jak psychologiczny rys ,,Człowieka w poszukiwaniu sensu” Vicotra Frankla, dla którego cel istnienia i posiadanie celu jako takiego pozwala przetrwać najtrudniejsze. Dla plemion takich celem jest intencja, która stoi absolutnie za wszystkim, co się robi. Łączy to ciało z duchem, łączy to człowieka z naturą, co opisuję szerzej w mojej książce pt. ,,Na początku jest koniec. Na szlakach duchowości Majów”. Praprzyczyną ruchu albo statyki, przemieszczania się lub nie wśród ostatnich ludów rdzennych na tej ziemi jest pytanie: ,,Po Co?”.
I nie napisałam tego tekstu wcale, żeby na to pytanie odpowiadać. Bo każdy z nas ma inne ,,po co?”. Napisałam ten tekst, aby w tych naszych małych i dużych podróżach, w tym naszym codziennym przemieszczaniu się po mapach świętych ziemi nie ugrzęznąć w rytuałach przejścia, nie utknąć w przestrzeniach pomiędzy, ale żeby zawsze znać swoje ,,po co?”.
Tego nam wszystkim życzę i pozdrawiam Was z całego serca! Howgh!
A poniżej film będący montażem wielu moich podróży, które zdradzają moje ,,po co?” w podróżowaniu. Jakie jest Twoje? Ciekawa jestem! Zostaw komentarze pod filmem! A jeżeli Ci się podoba, to podawaj dalej! Dziękuję!
[PL] Spotkałam Anję w Ugandzie. Dla wielu osób samotnie podróżująca kobieta to szczyt odwagi, zwłaszcza w Afryce. A co jeżeli jesteś samotnie podróżującą kobietą i do tego nic nie widzisz? Anja burzy wszelkie streotypy i pokazuje, że można! Uczy mnie, jak inaczej odkrywać przestrzeń, jak inaczej można jej doświadczać. Zapraszam Was w tę podróż!
[ENG] I met Anja Pfaffenzeller in Uganda, she was there travelling and meeting other changemakers from all around the world. I was fascinated by her that she is a single woman traveling to Uganda, not only that, she can’t see anything around her. How does she get by? I wanted to discover space in a way that this inspiring woman does it. What can we learn from her? I certainly did, so come and join this journey!
3 filmy dokumentalne o edukacji globalnej. Skąd pomysł, aby o uchodźcach opowiadać w Ugandzie i łączyć tę historię z Czeczenami? Co ma budowanie z gliny w Polsce do recyclingowych chat w Ugandzie? Jak łączyć światy i wierzyć, że to coś zmienia wypowiadają się Weronika Mliczewska, reżyserka serii oraz Tomasz Kozakiewicz, producent. Read More…
Filmy o edukacji globalnej, które kręciliśmy w Ugandzie zostały wyświetlone podczas Open Eyes Economy Summit w Krakowie! Jednak to nie koniec niespodzianek! Do zimnego Krakowa na zaproszenie organizatorów przyjechała też Stella z Social Innovation Academy, bohaterka jednego z naszych filmów. Read More…
Wspaniała okazja, by Was spotkać, tym razem w Łodzi na Targach Książki! Zabiorę Was do świata dzisiejszych Majów, obnażymy mity o odmienności, o Indianach i o nas samych. Spotkamy się z naszymi tęsknotami i popatrzymy, na ile można zastąpić je codziennym życiem! O lekcjach, które przywiozłam od Majów, o kontrastach, trudach i niejednoznacznościach i o tym, jak interpretować kulturę dookoła nas! Niech się dzieje! Do zobaczenia! Po pokazie, w kuluarach będę opowiadać Wam o akcji z Ugandy, wdowach ze wzgórz Kabutungu oraz głuchodniemych, którzy robią płaszcze z worków po cukrze! Read More…
Jak wyglądają obchody Dnia Zmarłych poza turystycznym zgiełkiem i co się może wydarzyć, kiedy nic nie idzie zgodnie z planem? Zabieram Was do serca celebrowania meksykańskich tradycji Dnia Zmarłych, do których zaprosiła mnie pewna skromna rodzina Indian Purepecha.
Mam wielki zaszczyt zaprosić Was na to wydarzenie, gdzie będę przemawiać wraz z nietuzinkowymi osobami, któ®e z pewnością zapalą kilka iskier na Waszej drodze! Do zobaczenia!
Często na spotkaniach zadajecie mi następujące pytanie: ,,Jak to jest być kobietą podróżującą samotnie do tak odległych miejsc? Przecież to jest niebezpieczne” Read More…
Czekałam na tę rozmowę pięć długich dni, bez gwarncji, że usłyszę ,,Tak”, z pełnym zapału przekonaniem, że działanie ramię w ramię z organizacją pozarządową da mi choć mglistą pewność tego, że łatwiej zdobędę zaufanie plemienia w głębokiej dżungli, do której chciałam się wybrać. Myliłam się. Read More…